Zobaczyć morze oczami niewidomego
Na Mazurach byłam wiele razy. Zamarzyłam o Bałtyku. Porozmawiałam z opiekunką mojej próby na kolejny stopień — HR i miałam dodatkową motywację do rejsu. Nie było odwrotu. Poszłam do pracy i trzymiesięczną wypłatę wydałam niemal w jeden dzień – warto było.
Postanowiłam uczestniczyć w projekcie „Zobaczyć morze” realizowanego na pokładzie statku „Zawisza Czarny”. Dlaczego? Bo fajnie jest spełnić czyjeś marzenie, a jak można spełnić przy okazji swoje, jest jeszcze lepiej. Program ten ma na celu integrację żeglarzy widzących z tymi, którzy nie widzą lub niedowidzą.
Co robią niewidomi na morzu?
Odpowiedź jest prosta – żeglują, w pełnym tego słowa znaczeniu. Stawiają żagle, myją pokład, gotują, sprzątają, śpiewają, wchodzą na maszt i na bukszpryt i na dodatek świetnie sterują, niektórzy o niebo lepiej ode mnie. W sterowaniu pomaga im mówiący GPS, ale to jedyna część statku, która jest dostosowana do niewidomych. Na co dzień wszyscy musieliśmy walczyć ze stromymi schodami i wysokimi progami.
Po raz pierwszy na pokładzie stanęłam mając 3 lata, przez 9 lat podziwiałam z okna swojego pokoju piękne żaglówki przemierzające Zalew Zegrzyński. Potem nie wiedzieć czemu, odechciało mi się żeglugi. Po morskim rejsie pragnienie żeglowania wróciło ze zdwojoną siłą. Zalew okazał się dla mnie za mały.
pwd. Paulina Prokop
Autor: ZHP Hufiec Legionowo